"Perspektywa Jasia
Karolina nie jest taka łatwa, jak reszta z którymi się umawiałem. Nie szukam jak na razie dziewczyny, dopiero co się tu wprowadziłem. Jest strasznie zadziorna, jednak przy tym nie traci swojego uroku. Ma w sobie coś, co przyciąga uwagę. Teraz płakała w moje ramię, bardzo mi jej szkoda. Chce jej jakoś pomóc."
Pierwszy miesiąc szkoły minął bardzo szybko. Często spotykałam się po szkole z Martą, Olą i Maćkiem. Jak na początek nauki, lekcje były w miarę łatwe. Mogłam więcej czasu poświęcić na ciekawsze zajęcia, niż uczenie się. A co z Jaśkiem? Utrzymywaliśmy kontakt, jednak tylko w szkole. Zachowujemy się tak jakby nie było ostatniego spotkania.Szkoda, jednak często podchodził do mnie na przerwach, i spędzaliśmy je razem. Janek nadal ma te swoje zmiany nastroju, zresztą ja też.
Dzisiaj jest piękna pogoda. Szybko wróciłam ze szkoły, i przebrałam się w szare rurki, bluzkę ze wzorem moro i czarną cienką bluzę. Włożyłam słuchawki do uszu i wybiegłam z domu w kierunku pobliskiego parku. Tak piękny dzień nie może się zmarnować na siedzenie przed telefonem, czy laptopem. Gdy przebiegałam obok sklepu, zaczęła się moja ulubiona piosenka We The Kings-Sad Song.
"You're the perfect melody,
The only harmony
I wanna hear.
You're my favorite part of me,
With you standing next to me,
I've got nothing to fear."
Z tą piosenką wiąże się wiele wspomnień, tych dobrych i tych złych. Słuchałam jej po każdej kłótni z Maćkiem, albo kiedy byliśmy razem. Pomimo tych wszystkich sprzeczek strasznie go kochałam, jednak teraz nic do niego nie czuję. Po zerwaniu najbardziej bałam się, że stracimy kontakt. Zazwyczaj tak się kończą związki, jednak teraz mamy bardzo dobrze się dogadujemy. Dobiegłam do parku, i postanowiłam na chwilę usiąść na ławce by odpocząć.
Nagle poczułam na swoim ramieniu czyjąś rękę. Gwałtownie się odwróciłam do tyłu.
-Ej spokojnie Karolina-powiedział śmiejąc się Kuba, mój kolega z klasy. Typowy mięśniak, porywa każdą dziewczynę. Nie lubię takich sytuacji, strasznie się stresuję, nawet takimi drobnostkami. Usiadł obok mnie.
-Co tu robisz?
-Biegam, teraz chwilę odpoczywam. A co Ciebie tutaj sprowadza?-zapytałam.
-Akurat wracałem z treningu, postanowiłem przejść się przez park.-opowiedział poprawiając odruchowo włosy. Położył rękę na oparciu ławki, następnie delikatnie ją zsunął na moje ramię. Jego druga rękę powędrowała na moje kolano. Czułam się nieswojo.
-Co ty robisz?-próbowałam odsunąć jego ręce.
-Nie musisz ukrywać, wiem że się Tobie podobam.-mruknął naciskając mocniej na moje kolano. Powoli przybliżał się do mojej twarzy. Na szczęście miałam długie paznokcie, więc bez problemu wbiłam je w rękę Kuby.Szybko przemieścił ręce na moje biodra i przycisnął mnie do siebie, po czym wstał, ciągnąc mnie za sobą. Akurat w takim momencie park był pusty. Kuba zacząl zbliżać sie coraz bardziej do mnie, wbrew mojej woli. Próbowałam wydostać się z jego uścisku, jednak na marne. Nagle poczułam szarpnięcie na biodrach, straciłam równowagę i upadłam uderzając kolanami w chodnik. Szybko wstałam w celu ucieczki, jednak nie było już takiej potrzeby. Przede mną stał zdenerwowany Janek który trzymał Kubę za kołnierz koszulki.
-Jeszcze raz ją tkniesz, to pożałujesz, jasne?-splunął w jego stronę.
-Ej, spokojnie stary. To chyba nie jest Twoja laska, nie?-odpowiedział Kuba z kpiną.
-Zaraz to się skończy źle dla Ciebie, spierdalaj.-dłonie Jaśka zacisnęły się w pięści.
Jakub odszedł zjeżdżając Janka wzrokiem. Stałam przed nim, tępo wpatrując się w drzewa.
-Karolina? Wszytko okej?-zapyta przesuwając się w miejsce, w które się wpatrywałam. Nie odpowiedziałam. Do oczy zaczęły mi napływać łzy. Tak, wiem, jestem beksa, jednak jestem strasznie wrażliwa. Jaś popatrzył mi się prosto w oczy powtarzając pytanie. Jedna łza spłynęła po moim policzku. Brunet od razu mnie przytulił. Ułożyłam głowę w zagłębieniu jego szyi. Poczułam się bezpieczna.
-Odprowadzić Cię do domu?-przerwał ciszę Janek delikatnie mnie puszczając.
-Jeśli nie jest to dla Ciebie problem.-zagryzłam wewnętrzną stronę polika wpatrując się w moje buty. Teraz wydawały się bardzo ciekawe.
-Ale nie płacz już, proszę.
Przez całą drogę rozmawialiśmy, nawet nie zauważyłam jak szybko to minęło.
-Dziękuję, że mi dzisiaj pomogłeś.-powiedziałam lekko zawstydzona.
-Nie ma sprawy mała, co jutro robisz?-uśmiechnął się do mnie pokazując przy tym swój aparat ortodontyczny.
-Tak właściwie to nic.-stałam już przy drzwiach i wyjmowałam kluczę z kieszeni.
-To jutro bądź gotowa o 15, do zobaczenia!-krzyknął zamykając za sobą furtkę.
A więc mamy 5 rozdział! Niestety teraz rzadko pojawiają się rozdziały, ponieważ miałam przez jakiś czas słaby internet. Jutro wyjeżdżam na wycieczkę do środy, więc jak na razie nie będzie rozdziału. Ostatnio jest mało komentarzy, co z wami? :D Zapraszam was na mojego aska -> KLIK.